"Niefortunny przypadek"

Wsss... huh... nagle złapałem oddech a serce kołatało mi jak oszalałe, byłem w szoku i nie miałem pojęcia co się dzieje. Moja kapsuła hibernacyjna została z niewiadomych przyczyn otwarta a sam byłem zmuszony wstać. Mimo obolałych kości i mięśni udało mi się podnieść i usiąść. Dookoła było ciemno a na ścianach świeciły tylko czerwone lampki które ledwo pozwalały na jakąkolwiek orientację w pomieszczeniu w którym się znajdowałem. Upadłem na podłogę... nagły skurcz mięśni brzucha wywołał u mnie odruch wymiotny lecz ciężko było wydobyć cokolwiek z pustego żołądka. Najprawdopodobniej była to reakcja na zawroty głowy spowodowane nagłym przebudzeniem.
- Nie tak sobie wyobrażałem przybycie na miejsce. - Pomyślałem.
- Halo!!! Jest tutaj ktoś? - Zawołałem panicznie.
W eterze było słychać tylko głuche echo moich okrzyków. Natychmiast zacząłem się strasznie pocić, zupełnie tak jakby w pomieszczeniu nie było żadnej cyrkulacji powietrza. Wszystko cuchnęło stęchlizną i mimo iż nigdy nie spotkałem się z tym żeby powietrze tak śmierdziało, śmiało mogłem stwierdzić, że nie było ono przefiltrowane ani razu odkąd wystartowaliśmy. Powoli zacząłem odzyskiwać zmysły a zwłaszcza wzrok. Zamazane plamy wyostrzyły się i wreszcie byłem w stanie skojarzyć gdzie się znajduję. Była to ładownia kriogeniczna w której zamrażano nas w specjalnych kapsułach i wprowadzano w stan hibernacji na czas dotarcia do celu. Wstałem z podłogi.
- Co tutaj się u licha stało? - Powiedziałem na głos sam do siebie.
Ku mojemu zdziwieniu wszędzie był ogromny bałagan. Wokół mnie porozrzucane były narzędzia, leki, porozbijane szklane fiolki i rozlane płyny. Najgorsze w tym wszystkim było to, że wszystkie inne kapsuły były otwarte a w środku nie było ani jednego ciała.
- Zostawili mnie? Nie, nie, na pewno jest jakieś wytłumaczenie. Co tu się stało? - Panicznie powtarzałem jedno i to samo kręcąc się i trzymając za głowę.
Podbiegłem do drzwi, przyłożyłem dłoń do panelu w nadziei, że te posłusznie się otworzą. Nie otwarły się.
- BRAK ZASILANIA. TYLKO ZASILANIE AWARYJNE. - Pokazał wielki czerwony napis na panelu drzwi.
Poczułem wielki strach, niczym uczestnik jakiegoś horroru. Byłem w potrzasku, miałem tylko nadzieję, że jak już uda mi się wydostać to jednak okaże się, że nie jestem tutaj sam.
- Awaryjny szyb obok windy! Gdyby tylko udało mi się do niego dostać mógłbym przejść na wyższy pokład bez potrzeby włączania głównego zasilania. - Ta myśl przeleciała mi przez głowę w ułamku sekundy.
Cały problem polegał jednak wciąż na otwarciu tych beznadziejnych drzwi. Z mojego położenia nie byłem w stanie zrobić praktycznie niczego a tym bardziej włączyć zasilania na całym statku. To był ten moment w którym zmuszony byłem pobawić się w elektryka i przekierować prąd z zasilania awaryjnego do mechanizmu otwierającego drzwi. Czerwone lampki wciąż świeciły co świadczyło o tym, że jakiś prąd na statku jest na pewno. Porwałem z podłogi torbę z narzędziami i trzęsącymi się rękoma zacząłem przy pomocy śrubokręta nieudolnie rozbierać puszkę elektryczną obok drzwi. Po kilkudziesięciu minutach próbowania i kilku chwilach zwątpienia nadszedł ten moment.
- TAK!!! Udało się! 
Drzwi się otwarły. Spojrzałem do szybu, pode mną była zablokowana winda a kilka pokładów wyżej zobaczyłem białe światło. Ostrożnie wszedłem do środka i od razu chwyciłem za drabinę w obawie, że hamulce windy nie wytrzymają i runę z nią kilkanaście pokładów w dół. Zacząłem się wspinać. Po dotarciu na miejsce wyjście z szybu okazało się być dużo łatwiejsze niż wejście ponieważ drzwi po prostu nie było. Jakby ktoś je wyważył, usunął, nie miałem pojęcia co tu się stało. Wyszedłem z szybu, co dziwne moduł sztucznej grawitacji wciąż działał a bęben statku ciągle się kręcił. Uznałem, że jedynym ratunkiem będzie dla mnie dostanie się na mostek i sprawdzenie po drodze czy ktoś ocalał. Na wyższych pokładach wszystkie drzwi były już otwarte, czerwone lampki oświetlały mi drogę a ja podążałem za nimi. Opuściłem moduł sztucznej grawitacji i w stanie nieważkości płynąłem w stronę mostka. Na miejscu moim oczom ukazało się coś niesamowitego a zarazem przerażającego. Holograficzny interfejs pokazywał, że statek jest złamany w pół, systemy podtrzymywania życia zatrzymały się prawie rok temu a reaktor główny eksplodował powodując wyrwę w poszyciu która prawdopodobnie była przyczyną osłabienia konstrukcji i złamania się statku. Nie wiedziałem co zrobić. Nie wiedziałem co się stało z całą załogą i pasażerami. Logi kapitańskie były wyczyszczone. Czarne skrzynki nie zawierały żadnych informacji. Utknąłem. Utknąłem w pustej przestrzeni międzygwiezdnej na wraku bez jakiejkolwiek szansy na przetrwanie. Udało mi się nadać sygnał S.O.S. ale zanim ktoś go odbierze mogą minąć nawet dziesiątki lat. Z raportów udało mi się jednak ustalić jedną rzecz. Moja kapsuła w wyniku przeciążenia systemów energetycznych statku uległa poważnej awarii. Przez półsekundowy skok napięcia obudziłem się o 12 lat za późno.

Komentarze

Popularne posty